2TI Pośpiech

ehe ehe

 
 

Je­steś pięk­ne - mó­wią ży­ciu - 
buj­niej już nie moż­na było, 
bar­dziej ża­bio i sło­wi­czo, 
bar­dziej mrów­czo i na­sien­nie. 

Sta­ram się mu przy­po­do­bać, 
przy­po­chle­bić, pa­trzeć w oczy. 
ZA­wsze pierw­sza mu się kła­niam 
z po­kor­nym wy­ra­zem twa­rzy. 

Za­bie­gam mu dro­gę z le­wej, 
za­bie­gam mu dro­gę z pra­wej, 
i uno­szę się w za­chwy­cie, 
i upa­dam od po­dzi­wu. 

Jaki po­lny jest ten ko­nik, 
jaka le­śna ta ja­go­da - 
ni­g­dy bym nie uwie­rzy­ła, 
gdy­bym się nie uro­dzi­ła! 

Nie znaj­du­ję - mó­wię zży­ciu - 
z czym mo­gła­bym cię po­rów­nać. 
Nikt nie zro­bił dru­giej szysz­ki 
ani lep­szej ani gor­szej. 

Chwa­lę hoj­ność, po­my­sło­wość, 
za­ma­szy­stość i do­kład­ność, 
i co jesz­cze - i co da­lej - 
cza­ro­dziej­stwo, czar­no­księs­stwo. 

Byle tyl­ko nie ura­zić, 
nie roz­gnie­wać, nie roz­pę­tać. 
Od do­brych stu ty­siąc­le­ci 
nad­ska­ku­ję uśmiech­nię­ta. 

Szar­pię ży­cie za brzeg list­ka: 
przy­sta­nę­ło? do­sły­sza­ło? 
Czy na chwi­lę, choć raz je­den, 
do­kąd idzie - za­po­mnia­ło? 

 

 

Main Menu

Login Form

Copyright © 2013-2024. All Rights Reserved.